czwartek, 1 czerwca 2017

Osobliwy dom pani Peregrine - Ransom Riggs







Tytuł:Osobliwy dom pani Peregrine
Autor: Ransom Riggs
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 400
Ocena: 7+/10 









Do napisania posta o tej książce zbierałam się bez mała dwa  miesiące. Wynikło to trochę z braku czasu, a trochę z faktu, że musiałam ją "przetrawić". Bo bez zbędnych ceregieli mogę powiedzieć, że jest to książka niezwykła i osobliwa tak jak tytułowy dom.

Nie mogę nie wspomnieć na początku o wydaniu. Jest po prostu cudne. To chyba najładniej prezentująca się książka na mojej kieleckiej półce. Twarda oprawa, szyte strony (!!!), a do tego niecodzienna okładka. Później jest jeszcze lepiej :) Wydawnictwo Media Rodzina zadbało o każdy szczegół, dzięki czemu książka jest nie tylko piękna, ale też świetnie współgra z zawartą treścią, a wszystkie ilustracje są ważną jej częścią. Bardzo podoba mi się rozpoczęcie każdego rozdziału na osobnej, "postarzonej kartce" i zapisanie go czcionką retro. Kiedy dostałam ją w swoje ręce, po prostu siedziałam i przeglądałam:) Do tego te wszystkie stare zdjęcia, odręcznie pisane listy i mnóstwo innych, klimatycznych wstawek... ale o tym później.


Nie, to pod książką to nie nagrobek :D
Bohaterem powieści jest nastoletni Jacob. Jeśli wyobrazicie sobie takiego zwykłego, przeciętnego nastolatka, to on jest jeszcze bardziej przeciętny. Tak naprawdę jedynym ciekawym punktem w jego życiu był opowieści jego dziadka Abrahama o sierocińcu ukrytym w głębi wyspy, w którym mieszkały osobliwe dzieci, mające zdolności lewitacji, bycia niewidzialnym, czy podnoszenia ogromnych głazów. Jacob nie wierzy w te historie, mimo iż dziadek pokazuje mu fotografie, które mają potwierdzać jego słowa. Chłopak o wiele bardziej wolał słuchać opowieści o odległych podróżach dziadka i choć nie wierzył w potwory, które tamten rzekomo zabijał, chciał być taki, jak on - odważny, nieustraszony i przeżywać coraz to nowe przygody. Po latach Jacob, co prawda pogodził się z myślą, że jego życie nie będzie tak interesujące, jednak kiedy Abraham umiera, chłopak będzie musiał odkryć prawdę o przeszłości dziadka. 


Kiedy dowiedziałam się, że "Osobliwy dom pani Peregrine" jest debiutancką powieścią Ransoma Riggsa, nie mogłam wyjść z podziwu. Historia jest dopracowana w każdym calu. Przede wszystkim urzekło mnie to, w jak przemyślany sposób wspomniane wcześniej zdjęcia i listy stają się motorem fabuły. A jakież było moje zdziwienie, kiedy na końcu [TO CHYBA NIE SPOILER :D] przeczytałam, że wszystkie fotografie są autentyczne, a ich wykaz zawiera nazwiska właścicieli kolekcji. Wywołało to u mnie lekki dreszczyk, ale też jeszcze bardziej podkręca klimat.

Pewnie niektórzy z Was oglądali już ekranizację w reżyserii Tima Burtona. Film jeszcze przede mną, ale dzięki temu czerpałam jeszcze większą przyjemność z czytania. Bo "Osobliwy dom Pani Peregrine" to naprawdę uczta czytelnicza. W sumie nie wiem, czy można go uznać za thriller, w każdym razie trzyma w napięciu. Jednak jest to ten rodzaj książki, gdzie na dalszy plan schodzi chęć poznania zakończenia, a czytelnik całkowicie zatapia się w "tu i teraz". Jeżeli ktoś oglądał film, widział jego zwiastuny, lub po prostu wcześniej słyszał o tej pozycji to na pewno ma rozeznanie, przynajmniej mniej więcej, na czym oparta jest fabuła. Ja należę do tych osób, niemniej jednak na początku autor zasiewa w czytelniku ziarno niepewności, czy potwory, z którymi walczył Abraham, nie są po prostu metaforą nazistów, a osobliwe dzieci i idylla ukrytego sierocińca to nie przejaskrawione wspomnienia dziecka, które wcześniej przeżyło traumę. I wiecie co? - To jest po prostu niesamowite, bo z jeszcze większą ciekawością śledzi się poczynania Jacoba w odkryciu prawdy.


Mimo wszystkich moich ochów i achów muszę stwierdzić, że główny bohater nie do końca przypadł mi do gustu. Z początku był przeciętny do granic możliwości i w żaden sposób nie wzbudzał mojej sympatii. Takie ciepłe, rozgotowane kluchy trochę. Z każdą przeczytaną stroną, kiedy jego postawa ewoluowała od zblazowania do coraz większej determinacji i pokonywania własnego strachu, zyskiwał w moich oczach. Tutaj też wielkie ukłony dla autora, bo bardzo lubię, kiedy dana postać w książce zmienia się, dojrzewa, a czytelnik może śledzić cały ten proces i poznawać motywy, które nią kierują. Moją ulubioną postacią jest pani Peregrine. Choć nie pojawia się jakoś niesamowicie często w książce, to wykreowana jest znakomicie. Jak na dyrektorkę sierocińca przystało, jest surowa i twardą ręką kieruje placówką, jednak kocha każde dziecko, które trafiło pod jej  opiekę i wie, że ze względu na ich "osobliwość" nigdzie indziej nie miałyby odpowiednich warunków życia. Jest wręcz (i w jej przypadku to dobre słowo) nieludzko zdeterminowana i gotowa poświęcić samą siebie, byle tylko ochronić podopiecznych. 

Akcja powieści gładko przechodzi z czasów współczesnych do realizmu magicznego. Motyw pętli czasowych świetnie dopełnia całą historię. Również cechy, czy umiejętności dzieci, uwiecznione na fotografiach oraz wprowadzenie potworów i głucholców do realnego świata po prostu robią swoją robotę tak, że czytelnikowi trudno opuścić wykreowany świat, a cała historia, co widać po moich dzisiejszych wypocinach, zostaje na długo z czytelnikiem. Nie mogę nie wspomnieć też o poczuciu humoru i żartach sytuacyjnych, które autor serwuje w najmniej oczekiwanych momentach.

"Osobliwy dom pani Peregrine" jest powieścią wielowymiarową, choć może nie jest to widoczne na pierwszy rzut oka. Oprócz wątku odkrycia prawdy przez Jacoba i ciągu wydarzeń związanych z sierocińcem, porusza ważne tematy. Mamy tutaj brak zrozumienia nastolatka przez rodziców, a wręcz braku komunikacji i zainteresowania. Szczególnie widać to na linii ojciec-syn. Ojciec Jacoba nawet nie próbuje dowiedzieć się, co gnębi syna, rozwiązań szuka, idąc po linii najmniejszego oporu, przy czym sam nie potrafi poradzić sobie z rolą głowy rodziny. Z drugiej strony mamy także dziadka Jacoba, który przez rodzinę, w tym również przez własnego wnuka, jest uważany za lekko stukniętego starszego pana z bardzo wybujałą wyobraźnią. Pojawia się również, na całe szczęście nienachalny, motyw młodzieńczej pierwszej miłości, na przemian delikatnej i zachłannej, ale przede wszystkim po prostu uroczej.

Jak widać, książka Ransoma Riggsa idealnie wpisała się w mój gust. Choć skierowana jest głównie do młodzieży, myślę, że każdy, kto lubi klimatyczne historie z delikatnym dreszczykiem, znajdzie coś dla siebie. Chociaż historia osobliwych dzieci ma kontynuację w postaci dwóch części, póki co nie planuję po nie sięgać, bo po prostu nie wyrabiam z czytaniem :D Jednak kto wie? Może jesienią ponownie spotkam się z Jacobem i osobliwymi dziećmi? 

Big up!


13 komentarzy:

  1. Historię znam na razie jedynie z filmu i nie wiem, czy będę sięgać w najbliższym czasie po książkę. Ale już widzę po recenzji, że warto dla tych kilku cytatów, których z filmu nie zapamiętałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam film i trochę się bałam tych potworów:p widzisz, nie zamierzałam czytać książki ale teraz, kiedy wspomniałaś że to może być pewna metafora nazistów i traumy u dziecka to nabrałam ochotę na przeczytanie ten historii i spojrzenie na nią pod tym katem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiście bardzo żałuję, że obejrzałam film, nim dowiedziałam się o książce. Nie sądzę bowiem, by była naprawdę dobrze zekranizowana (niewiele jest filmów, które potrafią oddać ten "smaczek", jaki niesie za sobą dobra lektura). Sam film też mnie zresztą nie porwał, choć mam poczucie, że pomysł ma potencjał. Obawiam się jednak, że znając przebieg historii, książka już nie będzie robiła na mnie wrażenia :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Z przyjemnością wspominam tę przygodę czytelniczą. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie napisana recenzja. Książka zapowiada się genialnie, szata graficzna dopracowana w najmniejszych szczegółach, treść (i to debiutancka!) sprawia wrażenie pieczołowicie wymuskanej. Coś czuję, że to książka oferująca mnóstwo doznań i niesamowite pole do rozmaitych refleksji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowna recenzja, ale książka raczej nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się ciekawa lektura - lubię takie klimaty!

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię takie zamotania, filmu na szczęście jeszcze nie widziałam. Zapisuję autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna recenzja! Czasem czytam recenzję książkowe ale Twoje są świetne. Przycupne sobie u Ciebie na dłużej. Co do książki, to nie miałam jej okazji jeszcze czytać ale oglądałam z dziećmi film, który przypadł mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książkę mam w planach. Zwróciłam na nią uwagę dzięki okładce - przykuwa uwagę. Cieszę się, że Ci się spodobała i mam nadzieję, że ze mną będzie podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Widziałam film, ale to jednak nie to samo... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To był jeden z tych niefortunnych przypadków, gdzie film okazał się lepszy od książki... niestety. Miał zdecydowanie lepiej, bardziej dynamicznie poprowadzoną akcję. Ale zgadzam się - pod względem wydania "Osobliwy dom pani Peregrine" zachwyca - tak powinny być wydawane wszystkie książki!

    Pozdrawiam,
    Ewelina z "Gry w Bibliotece"

    OdpowiedzUsuń
  13. To ja wręcz przeciwnie, książka mi się zupełnie nie spodobała. Nic a nic xd. Ale wydanie to poezja <3

    OdpowiedzUsuń

Jeśli podobał Ci się wpis - zostaw komentarz. Będzie mi bardzo miło :)
A jeśli Ci się nie podobał - to też zostaw komentarz, byle (w miarę) cenzuralny i konstruktywny - chętnie dowiem się czegoś, czego bez Twojej pomocy bym się nie dowiedziała i poznam Twoje spojrzenie na dany temat :)