czwartek, 26 października 2017

Książkowe powroty #1 - Ostatnie życzenie i Miecz przeznaczenia [BEZ SPOILERÓW]


Pewnie nie jestem osamotniona w rozpaczy, jaka czasem dopada mnie, kiedy uświadamiam sobie, że jest mnóstwo książek, które chciałabym przeczytać, a pewnie i tak nie starczy mi na to życia, albo że są tysiące pozycji, które na pewno skradłyby moje serce, ale nigdy się o nich nie dowiem. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze książki, które już kiedyś zawładnęły moją czytelniczą świadomością, ale bardzo chciałabym do nich wrócić. Dlatego też, jako jedna z najbardziej systematycznych osób w blogosferze (tak, żartuję), oraz z racji faktu, że każda rozpoczęta na blogu seria ma się świetnie (tak, znowu żartuję), postanowiłam rozpocząć kolejną, czyli "książkowe powroty". Zapewne raz na ruski rok będę opowiadać w niej o książkach, które jakiś czas temu czytałam i chciałam do nich wrócić, żeby zobaczyć, czy moje odczucia wobec nich się zmieniły albo czy dostrzegłam w nich coś więcej niż ostatnim razem. Na pierwszy ogień idą dwa zbiory opowiadań z wiedźmińskiego uniwersum Andrzeja Sapkowskiego, czyli Ostatnie życzenie i Miecz przeznaczenia.

 
 
 
 
 
 Tytuł: Ostatnie życzenie
Seria: Wiedźmin
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: Supernowa
Liczba stron: 332



 
 
 
 
 
 
 
 
 
Tytuł: Miecz przeznaczenia
Seria: Wiedźmin
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: Supernowa
Liczba stron: 400
 
 
 
 
 
 
 

Fabuła

Myślę, że w tym wypadku nie muszę się rozwodzić, bo pewien białowłosy złodupiec, będący głównym bohaterem, co prawda bardziej za sprawą gry komputerowej niż książek (z czego sam autor średnio się cieszy), wdarł się szturmem w świat popkultury i radzi sobie w nim całkiem nieźle. Ale żeby wszystko się zgadzało, to kilka słów tutaj wystukam. Oba tomy, a jakże by inaczej, opowiadają o przygodach Geralta z Rivii - wiedźmina, który przemierza bezdroża, w które żaden człowiek o zdrowych zmysłach raczej by się nie zapuścił, i szuka zleceń na zabijanie wszelkiej maści potworów i innych stworów nieczystych, które nękają ludzkie siedliska. Tu kikimorę ubije, tam diabła przegoni, czasem klątwę zdejmie, no, takie tam wiedźmińskie obowiązki. W wędrówce często towarzyszy mu Jaskier - poeta, który wysoko ceni uroki powabnych (i tych mniej powabnych, ale za to majętnych) dam. Na swojej drodze napotykają przeróżne persony, od wójtów i sołtysów, przez handlarzy po królów i królowe. Wiedźmin wie jedno - jego zadaniem jest ochrona ludzi przed potworami, a za jego usługi ludzie mają mu płacić. Bez sentymentów - wszak mutanci tacy jak on, zmodyfikowani, by móc w ten sposób pracować, nie mają żadnych wyższych uczuć. No w sumie nie do końca, bo pewna czarnowłosa czarodziejka, cierpka jak agrest i słodka jak bez, burzy nieco to niezachwiane przekonanie. A do tego dochodzi jeszcze to, co jeden z jego dłużników zastał, a czego się nie spodziewał...
- W każdej baśni jest ziarno prawdy – rzekł cicho wiedźmin. – Miłość i krew. Obie mają potężną moc. Magowie i uczeni łamią sobie nad tym głowy od lat, ale nie doszli do niczego, poza tym, że…
- Że co, Geralt?
- Miłość musi być prawdziwa.

Kiedy czytałam

Stwierdziłam, że warto powiedzieć o tym kilka słów, bo nie od dziś wiadomo, że człowiek na różnych etapach życia różnie odbiera poszczególne aspekty. Zarówna zbiory opowiadań, jak i całą sagę o Wiedźminie pochłonęłam pod koniec pierwszego roku studiów, bo po co się uczyć do sesji, kiedy można czytać o Geralcie. Co prawda, bez września się wtedy nie obyło, ale niczego nie żałuję :D
 

Za pierwszym razem...

...przygody wiedźmina pochłonęły mnie dokumentnie. Po prostu przepadłam. Nieważne, że kolokwium, projekty i co tam jeszcze. Po prostu MUSIAŁAM poznać całą historię. Bardzo podobał mi się język, cięty humor, dopracowanie każdej bez wyjątku postaci. Wszystko to tworzy mistrzowską wręcz całość. Każde opowiadanie skrywa wciągającą historię, pełną tajemnic i napięcia, niektóre są bardziej rozbudowane, inne mniej, jednak każde ma przejrzysta konstrukcję i czytelnik zatapia się w nim od pierwszych słów. Geralt od razu uplasował się wysoko na liście moich książkowych mężów, Jaskier w sumie też nie pozostał mi obojętny, a jakbym dostała w swoje ręce tę wredną i samolubną Yennefer, to by zobaczyła... A potem zrobiłam sobie tę krzywdę, że z czystej, niepohamowanej ciekawości, która naprawdę kiedyś mnie zgubi, odpaliłam serial rodzimej produkcji z boskim Żebrowskim w roli głównej. O wszystkie słodkie jeże... myślę, że można to nazwać błędem młodości :D

- W zasadzie nie jadam o tak wczesnych porach – zadarł nos Jaskier. – Ale niech będzie, zjem. Tyle że nie na pusty żołądek. Hola, gospodarzu! Piwa, jeśli łaska! A chyżo!

... natomiast teraz...

...przyznaję bez bicia, że wcale nie miałam w najbliższych planach odświeżenia sobie przygód wiedźmina. Zdarzyło się jednak, że miałam ogromną przyjemność trafić na koncert zespołu Percival, który stworzył ścieżkę dźwiękową do gry Wiedźmin III: Dziki Gon i zaprezentował ją w połowie października w Filharmonii Świętokrzyskiej. W grę nie grałam, ale, słowo daję, ten koncert był niesamowity. Ta muzyka ma w sobie coś takiego, że wręcz hipnotyzuje. Po koncercie przez bity tydzień nie słuchałam niczego innego i zaraz wzięłam się za czytanie. Poczułam się, jakbym mimo dobrze znanych przygód, czytała te opowiadania po raz pierwszy.
 
Przede wszystkim zupełnie zapomniałam, że Ostatnie życzenie ma strukturę powieści szkatułkowej. Tytułowe opowiadanie jest motywem przewodnim, przerywanym przez inne epizody z życia Geralta, dzięki czemu poznawanie wiedźmina jest dużo ciekawsze niż przy akcji płynącej jednotorowo. Sylwetka głównego bohatera jest doskonale skonstruowana, dzięki przeplatającym się historiom możemy lepiej poznać losy Geralta, które doprowadziły go do jego "tu i teraz". Psychologia postaci, system wartości, budzące się w nim wątpliwości - wszystko jest dokładnie tak, jak być powinno, co ważne, bez zbędnego pitolenia, a jak tak dalej pójdzie, to ja tu stworzę elaborat opiewający tę fantastyczną historię. Ale opowiadania o wiedźminie zawierają także drobne niuanse, które sprawiają, że nie jest to tylko dobrze napisana fantastyka. Dostrzegłam też celne nawiązanie do współczesności. Choć wiedźmińskie uniwersum jest fikcyjne, Sapkowski trafnie podsumował "przemijanie świata który znamy", co szczególnie widoczne jest na przestrzeni lat, które minęły od premiery pierwszych opowiadań.

A, co już w ogóle jest dla mnie niewiarygodne, stwierdzam, że historia Geralta i Yennefer to najromantyczniejszy wątek miłosny, o jakim czytałam. Matulu, Sapkowski przedstawił go tak, że autorzy tych wszystkich wtórnych, ckliwych historyjek mogą mu buty czyścić. Nie ma tu damy w opałach i błędnego rycerza, oj nie. W tej historii mamy dwa piekielnie silne i niezależne charaktery i chociaż nazwanie ich relacji mianem "to skomplikowane" jest grubym niedopowiedzeniem, zostało to podane w taki sposób, że po pierwsze nadaje historii większej głębi, a po drugie po prostu czyta się to z przyjemnością. Tak, okazuje się, że facet potrafi skonstruować wątek miłosny lepiej niż niejedna kobitka. I może właśnie o to chodzi :D Choć w książce wszystko jest cudownie pokazane, to według mnie relację Geralta i Yennefer najlepiej oddaje "Pieśń Priscilli", która na koncercie dosłownie roztopiła moje lekko cyniczne serduszko. Zresztą, posłuchajcie:

Słowem podsumowania

Choć zarówno Krew elfów, jak i pozostałe części sagi czekają, żeby do nich wrócić, to już teraz wiem, że to na pewno nie ostatni powrót do wiedźmińskiego uniwersum. Cała historia jest przemyślana w najdrobniejszych szczegółach, tworzy zachwycający świat przedstawiony i posiada zachwycających bohaterów z charyzmatycznym Geraltem na czele. Czego chcieć więcej? -Zdecydowanie więcej tak dobrych pozycji na rynku :) 
Big up!

14 komentarzy:

  1. Póki co jeszcze nie czytałam książek Sapkowskiego, ale wszystko przede mną ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to troszkę zazdroszczę, bo odkrywanie tego wiedźmińskiego świata jest niesamowite :)

      Usuń
  2. Oj, z tym wątkiem romantycznym to prawda. Najlepsza para i najlepiej poprowadzony wątek romansowy w fantastyce :) Ja sagę czytałam po raz pierwszy dopiero rok czy dwa lata temu, więc zdecydowanie za szybko jeszcze na powtórkę, ale cieszę się, że mam te książki na własność. Mają klimat :)

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesująca recenzja :) jestem ciekawa jaką pozycję "książkowego męża" dostał by u ciebie Geralt w Sezonie burz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Ania, miło Cię widzieć na moim kawałku internetów :) Cóż, nie napisałam, że "Sezonu burz" koniec końców nie przeczytałam, bo pochłonęłam tę sagę zanim został wydany, ale mam nadzieję, że jak już przeczytam, to Geralt nie spadnie na tej mojej liście zbyt nisko :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No kto nie czytał Wiedźmina to nie zrozumie o czym mowa :) A co do wątku romantycznego zgadzam się w 100% :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie to wstyd się przyznać, ale nigdy nie czytałam "Wiedźmina". Niespecjalnie pałam miłością do fantastyki, ale nie mówię tego przysłowiowego "nigdy". Kto wie, może kiedyś sięgnę po tę książkę i się w niej zakocham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, każdy ma inny gust i to jest piękne :) W każdym razie myślę, że "Wiedźminowi" warto dać szansę :)

      Usuń
  7. Bardzo ciekawa akcja i fajnie, że bierzesz w niej udział :)
    Ja natomiast próbuję znaleźć czas żeby czytać "Sprawny jak lampart":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o tej książce i tak patrząc na mój obecny tryb życia, to chyba przydałoby mi się zacząć dbać o swoją sprawność ;)

      Usuń
  8. Sama muszę do tego wrócić :) Czytałam prawie wszystkie tomy, jakoś nigdy nie dokończyłam tej serii. A ta piosenka jest cudowna, swego czasu miałam na nią straszną fazę <3 Żałuję, że nie mogę zagrać w Dziki Gon, ale mam za słaby komputer :( Poprzednie dwie części gier Wiedźmina znam i bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam niestety za słaby komputer, a po tym październikowym koncercie Percivala nabrałam sporej ochoty, żeby pograć :)

      Usuń

Jeśli podobał Ci się wpis - zostaw komentarz. Będzie mi bardzo miło :)
A jeśli Ci się nie podobał - to też zostaw komentarz, byle (w miarę) cenzuralny i konstruktywny - chętnie dowiem się czegoś, czego bez Twojej pomocy bym się nie dowiedziała i poznam Twoje spojrzenie na dany temat :)