środa, 5 lipca 2017

Diabolika - S. J. Kincaid

 





Tytuł:Diabolika
Autor: S. J. Kincaid
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 400
Ocena: 8/10 








Jakoś ostatnio odeszłam od tego, co zwykle czytam. Dawno nie było tu powieści historycznej, biografii, czy jakiejś typowej fantastyki. Chyba włączył mi się sezon na poszukiwania, czy coś takiego. Tym razem z lekkim opóźnieniem uległam wszechobecnej reklamie i sięgnęłam po "Diabolikę".

Oprócz pochlebnych recenzji, które zbiera książka, moją uwagę przykuła okładka (znowu :D). Motyl, kojarzony zazwyczaj z delikatnością tutaj w połowie naszpikowany jest śmiercionośnymi ostrzami. Myślę, że to dobra metafora głównej bohaterki. Nemezis jest diaboliką - humanoidem, którego DNA zmodyfikowane zostało w taki sposób, aby służyć jedynie tej osobie, z którym jest związany. W momencie zagrożenia swojego pana diaboliki stają się działającymi instynktownie maszynami do zabijania, a ochrona tego, któremu służą ma być jedynym ich celem, dlatego też są swego rodzaju towarem luksusowym, na który mogą sobie pozwolić najbogatsi i najbardziej wpływowi ludzie w galaktyce. Nemezis została związana z Sydonią Impirian - córką senatora. Wśród wielu modyfikacji, które przeszła diabolika, jedną z nich było nadanie jej zdolności kochania swojej pani. To czyni ją jeszcze bardziej oddaną, ale również szaleńczo niebezpieczną. Nic więc dziwnego, że kiedy senator Impirian popada w niełaskę u cesarza, a Sydonia ma stawić się na jego dworze, Nemezis nie waha się zająć jej miejsca i stawić czoła dworskim intrygom, zagrwkom politycznym i tyranii.


Pierwsze 50-70 stron nie zachwyciło mnie. Nie początku nie mogłam pozbyć się porównywania (wszech)świata przedstawionego z "Diuną". W "Diabolice" akcja również rozgrywa się w odległej przyszłości, gdzie nasza współczesność jest reliktem przeszłości, panuje intergalaktyczna monarchia oraz podział klasowy, skolonizowano odległe planety, niemal wszystkim zajmują się roboty, a ingerencja w ludzkie DNA i modyfikacje ciała poprzez odmładzanie i zmiany cech charakterystycznych są na porządku dziennym. Zaciekawił mnie natomiast motyw odejścia od postępu technologicznego. Zaprzestano nauk ścisłych, książki, zwłaszcza traktujące o technologiach, są zakazane (sic!), a podstawą systemu jest helionizm, czyli czczenie Kosmosu. Osobiście trudno było mi to przetrawić, bo porzucenie nauki, za wyjątkiem chemicznego "podkręcania" środków odurzających dla elit, to jakaś abstrakcja. Jednak stało się to ciekawym elementem fabuły, bo przecież każda maszyna w końcu się zepsuje. 

Mimo wszystko dalej nie byłam przekonana i kiedy myślałam sobie, że, choć bardzo tego nie chciałam, trafiłam na sztampową młodzieżówkę, a Nemezis jako Sydonia, niczym farbowany lis, będzie sobie hasać po dworze i wplącze się w jakiś trójkąt miłosny, przyszedł pierwszy zwrot akcji, po którym zbierałam szczękę z podłogi. To było niespodziewane i... mocne, ale dzięki temu akcja ruszyła z kopyta i pędziła jak szalona, a ja nie mogłam się oderwać.

Oczywiście, zdarzały się w dalszym ciągu przewidywalne momenty, ale były jakby zapalnikiem do dalszego rozwoju akcji. Na ogromny plus zasługuje kreacja Tyrusa - pierwszego następcy tronu. No po prostu rewelacja :) Za maską wariata kryje się niezwykle inteligentny i bystry człowiek, który widzi konieczność zmian dotychczasowego porządku. Jego spryt, zimna kalkulacja i wykorzystywanie tego, jak jest postrzegany do budowania nowego układu politycznego po prostu zachwycały. Kiedy jednak już robiłam mu miejsce na liście książkowych mężów, za każdym razem pojawiała się jakaś malutka przesłanka, która zasiewała ziarno niepewności co do jego motywów. I to też było świetne. 


Wśród innych bohaterów na uwagę zasługuje również Cygna - matka cesarza. Wyrachowana i żądna władzy, której, z racji urodzenia nie mogła dostąpić, niczym szara eminencja pociąga za sznurki, realizując swoje cele. Nie cofnie się przed niczym, łącznie z wymordowaniem połowy rodziny (to nie spoiler :D), a wszystko to robi w białych rękawiczkach. Ja mam chyba jakąś niezdrową słabość do tego rodzaju bohaterów. Niby nie można ich lubić, ale mnie jakoś zawsze bardzo pasuje, jeśli czarny charakter jest do bólu czarnym charakterem. 

Kolejnym plusem jest logika konstrukcji fabuły. Chodzi mi o to, że żaden wątek nie jest z d...rzewa wzięty. Choć czasem widać, że pewne zdarzenia są trochę naciągnięte, to jednak dzięki temu fabuła jest spójna i czytelnik nie musi się zastanawiać, co to się tu zadziało. Oprócz tego biję pokłony za nienachalny wątek romantyczny, który rozwija się dopiero daleko za połową książki, oraz za brak trójkąta miłosnego. Chociaż z drugiej strony można się go w pewnym momencie dopatrzeć, jednak nie jest to ani oczywiste, ani tym bardziej oklepane.

Skoro się tak zachwycam i zachwycam, niczym profesor Bladaczka Słowackim, to muszę powiedzieć, co podobało mi się chyba najbardziej. I jest to bardzo trafna ocena kondycji człowieczeństwa. Wiele wątków z wyimaginowanej rzeczywistości można spokojnie odnieść do współczesności - lenistwo, zatarcie więzi międzyludzkich, nieudolność rządzących, płytkość w osądach, szeroko pojęte wygodnictwo. W świecie wykreowanym przez Kincaid maszyny lub odpowiednio zmodyfikowane humanoidy robią za ludzi dosłownie wszystko. Nie trzeba się spotykać, bo jest wirtualna rzeczywistość, nie ma lekarzy - są medboty, nie trzeba gotować, sprzątać po sobie i samodzielnie się ubierać, bo są serwitorzy, a gdy chcesz usunąć sobie kilka zmarszczek, usunąć bliznę, zmienic kolor oczu czy wyprostować nos to masz kosmetoboty. Czyż to nie jest piękne? No właśnie nie jest, bo ludzie uznali, że skoro jest jak jest, to nie muszą niczego udoskonalać. Najważniejsze, żeby wszystko dobrze wyglądało. A zbudowana potęga chwieje się jak kolos na drewnianych nogach...



W "Diabolice" autorka nie szczędzi drastycznych scen i okrucieństwa, jednak dzięki temu książka nie jest jednowymiarowa i skłania czytelnika do zaangażowania się w historię. Im bliżej do końca, tym więcej ciekawych zwrotów akcji. Do tego stopnia, że do końca nie wiadomo, czy wzniosłe pobudki nie są tylko przykrywką, a Nemezis, która odkrywa w sobie pierwiastek człowieczeństwa nie podjęła daremnego trudu w walce o siebie i nowy ład. Dlatego też do ostatniej strony w napięciu śledziłam losy diaboliki, a zakończenie, oprócz kilku drobnych szczegółów, było dla mnie satysfakcjonujące.

Cały czas piszę o "kilku szczegółach" i "pewnych momentach", bo po prostu inaczej zaspoilerowałabym pół książki, a tego nie chcemy. Ogólnie rzecz biorąc "Diabolika", jak widać, bardzo, bardzo mi się podobała, mimo to nie planuję sięgać po kolejne tomy, bo dla mnie ta historia skończyła się idealnie. No chyba, że autorka wymyśli coś jeszcze lepszego, jednak, jak wiadomo, drugiemu tomowi zazwyczaj trudno przeskoczyć sukces pierwszego. Tak, że tak. Z lekturą spędziłam bardzo satysfakcjonujące chwile, szkoda że w godzinach późnonocnych, jednak niczego nie żałuję! 

Big up!


33 komentarze:

  1. Diabolika to zdecydowanie świetna powieść. Oczywiście zdarzają się przewidywalne momenty, ale jest ich nie wiele. Dodatkowo Tyrus jest genialną postacią <3
    Pozdrawiam :)
    http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak :) Nie spodziewałam się, że spodoba mi się aż tak :D

      Usuń
  2. Mam ją w planach :) Nie mogę oprzeć się tej okładce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe - dopiero co trafiłam na skrajnie negatywną opinię na temat tej książki, a tu nagle pojawia się Twoja, cała w zachwytach. Pewnie będę musiała sięgnąć i wyrobić sobie własne zdanie na jej temat.

    A na razie pozwalam sobie zaobserwować bloga :)

    pozdrawiam
    Ewelina z "Gry w Bibliotece"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) Ja mam tak, że jeśli jakaś książka zbiera skrajne opinie, to jeszcze bardziej chcę ją przeczytać, żeby wyrobić sobie swoją.

      Usuń
  4. Ta przygoda czytelnicza jeszcze przede mną, mam w planach na dalsze zaczytanie. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale ty świetnie piszesz! Poważnie!
    Mi też Diabolika bardzo się podobała. jeśli chodzi o Tyrusa, to nawet zasłużył sobie na miejsce w mojej pracy na sprawdzianie z polskiego xD Stał obok Wokulskiego, także... polonista był lekko w szoku xD
    Masz rację, wątek romantyczny był świetnie nie rzucający się w oczy, nawet pomimo tego dziwnego chwilowego trójkątu ;)
    Też bardzo mi się podobała postać matki króla! Cygna była tak bezlitośnie zła i przebiegła, że... wow <3
    nie mogę się doczekać kontynuacji, bo chociaż miała być to jednotomówka, to ostatnio słyszałam informacje o powstaniu drugiego tomu :)
    Pozdrawiam ciepło!
    Q.

    Otwórz Drzwi do Innego Wymiaru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ula, strasznie mi miło, że tak uważasz :) Tyrus obok Wokulskiego - to musiało być naprawdę ciekawe!

      Usuń
  6. Nie jestem fanką tego gatunku. Pewnie nie sięgnęłabym po tę książkę gdyby nie Twoja recenzja. Spróbuję a co mi tam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznaję,że książki i filmy s-f to nie mój świat i nie moja bajka. Za to Ty piszesz o tym z taką pasją i zaciekawieniem. Fajnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Widziałam już wiele pochlebnych recenzji na temat tej książki. Podobnie jak Ty recenzenci chwalili bardzo fabułę i wątki logicznie łączące się w całość. Jeśli po nią sięgnę będę pamiętać, żeby nie zniechęcać się po pierwszych 50 stronach tylko dać jeszcze diabolice szansę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobra strategia, bo później akcja nie daje chwili wytchnienia :)

      Usuń
  9. Świetna recenzja i blog, zostaję tu na dłużej :)
    Książka interesuje mnie już od dłuższego czasu, dlatego też zobaczenie u Ciebie wysokiej oceny to ogromna ulga <3 Uwielbiam takie klimaty i mam nadzieję, że spodoba mi się tak samo, jak Tobie.
    Pozdrawiam! Patty z bloga pattbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Faktycznie rzadko drugi tom jest lepszy od pierwszego, ale czasami się tak zdarza, więc może jednak warto sięgnąć po kontynuację. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze nie czytałam, ale póki co mam inne książki do nadrobienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna okładka *.* Chociaż jakieś 2-3 miesiące temu zaczęłam czytać i mnie nie wciągnęła, ale skoro Ciebie nie zachwyciło pierwsze 50 stron, a potem po recenzji widzę, że bardzo książka Ci się spodobała, to też powinnam dać jej drugą szansę :D Pozdrawiam cieplutko :)
    https://fan-of-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja z kolei jestem bardzo rozczarowana tą książką. Zresztą dość mocno po niej pocisnęłam w swojej opinii. Według mnie książka jest nielogiczna u podstaw konstrukcji świata, w związku z czym większość fabuły nie ma najmniejszego sensu. Świat, w którym zakazano wiedzy, a który w całości opiera się na technologii, jest absurdem. Poza tym autorka ma braki w wiedzy z zakresu fizyki, a główna bohaterka jest niby zaprogramowana tak, żeby robić wszystko z myślą o dobru Sydonii, a gdy przychodzi co do czego, prawie daje się zdemaskować, robiąc głupotę za głupotą. OK, rozwija się jej indywidualność, odkrywa swoje człowieczeństwo, ale nadal mnie to nie przekonuje. Ale zgadzam się, że Tyrus i Cygna to najlepsze postaci w książce i tylko oni wychodzą z twarzą z tej masakry, którą była dla mnie Diabolika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie to lubię w dzieleniu się opiniami o książkach - że ile ludzi, tyle spojrzeń :) Przyznaję, że też nie jestem orłem z fizyki, więc nie skupiałam się na tym aspekcie, tylko na historii jako całości. Chyba warto jednak przykładać większą wagę do takich szczegółów. Z chęcią przeczytam Twoją recenzję, bo tak samo jak mam słabość do złodupców w książkach, tak jakoś dziwnie ciągnie mnie do dobrze uargumentowanych negatywnych opinii :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ja też nie jestem orłem, ale czytam sporo kosmicznej fantastyki, więc siłą rzeczy zwracam na to większą uwagę. Szczególnie zamotała się w kwestii ciążenia, np. w tym tańcu w stanie nieważkości.

      I tak, ja też lubię to, że co książka to inna opinia. Dzięki temu każdy ma szansę znaleźć coś dla siebie ;-)

      Usuń
    3. Widzisz, a ja fizykę zawsze omijałam szerokim łukiem :/ A czytając Twoją recenzję stwierdziłam, że faktycznie, Nemezis strasznie smędziła na temat swojego parszywego losu istoty pozbawionej uczuć. No i zgadzamy się co do podejścia do człowieczeństwa :)

      Usuń
  14. Myślę, że mogłaby mi przypaść do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja też poleciałam na okładkę, żółwik :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Swego czasu strasznie chciałam przeczytać tę książkę i za każdym razem trafiałam na nią w Empiku przy okazji wizyty w galerii. Mój zapał nieco osłabł po recenzji jednej ze współrecenzentek, ale od kilku dni książka stoi na półce i czeka na swoją kolej. Do młodzieżówek podchodzę raczej jak pies do jeża, więc zobaczymy, co z tego będzie.
    Pozdrawiam
    #LaurieJanuary
    http://zniewolone-trescia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też unikam młodzieżówek, ale co do "Diaboliki" miałam jakieś dobre przeczucie, które się sprawdziło. Skoro masz ją już na półce, to myślę, że warto sprawdzić, czy przypadnie Ci do gustu :)

      Usuń

Jeśli podobał Ci się wpis - zostaw komentarz. Będzie mi bardzo miło :)
A jeśli Ci się nie podobał - to też zostaw komentarz, byle (w miarę) cenzuralny i konstruktywny - chętnie dowiem się czegoś, czego bez Twojej pomocy bym się nie dowiedziała i poznam Twoje spojrzenie na dany temat :)