"Takie
rzeczy tylko z mężem", czyli pierwsza część historii Zuzanny nie była może
najwybitniejszą książką w moim życiu, ale skończyła się tak, że byłam bardzo
ciekawa dalszych perypetii bohaterki, o czym pisałam >tutaj<.
Sięgnęłam po drugą część i... no właśnie. Co tu się właściwie stało?
Tytuł: Kobiety wzdychają
częściej
Autor: Agata Przybyłek
Wydawnictwo: Czwarta strona
Liczba stron: 404
Ocena: 5/10
Historia zachowuje ciągłość bez
żadnych przeskoków czasowych. Trudno tutaj napisać cokolwiek bez większych
spoilerów, ale spróbuję jakoś to obejść :) Tak jak w pierwszej części,
małżeństwo Zuzanny nie prezentuje się idealnie i nawet mimo dramatycznych
wydarzeń Ludwik nie dostałby raczej tytułu męża roku. Choć w sumie Zuzanna żoną
na medal też nie jest. Dwaj absztyfikanci, którym nie jest obojętna trafili pod
jej dach, z czego jeden jest nieziemsko przystojnym wuefistą, a drugi to jej
były narzeczony. I cóż... zaniedbana przez męża młoda kobieta nie przywykła do
takiego zainteresowania i zaczyna mieć sercowe rozterki, a jakby tego było
mało, do Jaszczurek, w których mieszka Zuzanna, zjeżdża się dość liczna ekipa
filmowa, a ona sama staje się lokalną celebrytką.
Wygląda na to, że dziś nie będę się
rozwodzić (nomen omen) zbyt długo. Od samego początku w książce dużo się
dzieje, jednak nie mogłam uwierzyć, że czytam tę samą historię napisaną przez
tę samą autorkę. Po pierwsze cały humor i sytuacje, które miały być komiczne,
były jakieś takie... wymuszone. Zabrakło mi tej lekkości z pierwszej części,
gdzie perypetie Zuzanny były bardziej "swojskie" i sprawiały wrażenie
z życia wziętych. Tutaj pojawił się ogrom nowych wątków, na czele z
filmowcami, którzy wprowadzili chaos nie tylko do życia Zuzy, ale również do całej
powieści. Reżyser Jacuś permanentnie żujący gumę i mający niezrozumiałą dla
nikogo wizję był po prostu wkurzający. Mogę się tylko domyślać, że jego postać
miała być nieco przejaskrawionym obrazem artysty, ale coś tu jednak nie wyszło.
Druga rzecz to opisy bardzo niedwuznacznych scenek, które z powieści
obyczajowej wchodziły już w erotyk z rodzaju tych, które od jakiegoś czasu
zalewają rynek.
A skoro już o tym mowa. [UWAGA, TROCHĘ
JEDNAK SPOILER!!!] OK, można było nadać akcji trochę pikanterii, ale obściskiwanie
się w salonie domu pełnego ludzi z kilkuletnim synkiem na czele, to już chyba
przesada. A przynajmniej bardzo nielogiczne zagranie. W sumie Zuza w pierwszej
części robiła mniejsze lub większe głupoty, ale teraz przechodziła samą siebie.
Na podstawie jej postępowania można napisać podręcznik "Jak NIE odzyskać
męża". Jestem w stanie zrozumieć chwilę słabości u kobiety, którą nie
interesuje się własny mąż, ale tak pchać się do paszczy lwa... Nie kupuję tego
i już.
Niestety, oprócz tego, że Zuza dostała
jakiegoś zaćmienia umysłu, w "Kobiety wzdychają częściej" pojawiło
się kilku naprawdę wkurzających bohaterów. O Jacusiu już wspomniałam, jednak
zdecydowany prym po raz kolejny wiedzie tutaj szanowna MAMUSIA. Było jej
znacznie więcej niż w części pierwszej i bardzo szybko zaczęłam omijać
fragmenty z nią w roli głównej. Nie no, naprawdę, za przeproszeniem, bez jaj.
Taki poziom hipochondrii i robienia z siebie pośmiewiska na całą wieś to nie
dla mnie. A poza tym te ciągłe wstawki o odchodzeniu z tego świata, katalogach
pogrzebowych i sukience do trumny, czy tam urny po prostu pojawiały się za
często. Dla mnie nie było to ani trochę zabawne i też nie wnosiło nic do
fabuły, więc nie żal mi pomijanych fragmentów.
Za to po raz kolejny moje serce
skradły mądrości czteroletniego Marcela. Nie było go zbyt wiele, ale za każdym
razem uśmiechałam się przy tej rozbrajającej prostocie jego rozumowania. Skoro
o pozytywach mowa, to przypadła mi również do gustu postać Anki - siostry
Zuzanny. Mimo, że to Zuzka jest czymś w rodzaju ostoi rodziny, do której każdy
zwraca się z problemami, to Anka ma głowę na karku i stara się ogarnąć chaos
nie tylko na własnym podwórku, ale też jakoś pomóc siostrze. I muszę przyznać,
że uśmiechnęłam się pod nosem przy historii Pani Dla Wszystkich.
Wiecie, co jest w tym wszystkim
najgorsze? Że "Kobiety wzdychają częściej" też kończy się tak, że
pomijając wszystkie te wkurzające rzeczy i tak mam ochotę się dowiedzieć co z
tą Zuzką będzie. Autorka namieszała okrutnie i wiele razy cisnęły mi się na
usta nieparlamentarne słowa odnośnie do całej historii, ale zdarzyło się w niej
tyle, że można obstawiać iż historia skończy się happy endem, jednak nie
wiadomo, jaki on będzie. Tak że ten. Mam zagwozdkę, co z tym fantem zrobić.
Nie wiem czy mogę polecać tę książkę,
bo podejrzewam, że większość osób, która poznała losy Zuzanny w pierwszej
części, na pewno sięgnie także po "Kobiety wzdychają częściej". Jedno
wiem na pewno. Literatura kobieca idzie u mnie w odstawkę na bardzo długo.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to niebawem pojawią się pozycje z
zupełnie innej bajki, a ja nie mogę się ich doczekać :D
Big up!
Nie słyszałam wcześniej o tej książce. Bardzo ładnie zrobione grafiki z cytatami i super recenzja.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się Twój blog, więc zostawiam obserwację i zapraszam do siebie:
iskraczyta.blogspot.com
Dziękuję za miłe słowa :)
UsuńCzęsto kontynuacje nie dorównują częsći pierwszej. Szkoda, że w tym przypadku było podobnie. Fabuła mnie jakoś wybitnie nie zaciekawiła, zaniedbana przez męża kobieta i dwóch adoratorów wsyztscy pod jednym dachem - gdyby chociaż humor był utrzymany na wyskoim poziomie, to może bym sięgnęła. Ale skoro końcówka Cię wkręciła i chcesz wiedzieć jak się Zuzka ustawi na koniec, to chyba ostatecznie seria nie jest taka zła:D
OdpowiedzUsuńKurczę! Niby zła nie jest i do tego to zakończenie, które nie zdradza absolutnie nic, a tylko podsyca ciekawość, ale powiem Ci, że jeżeli w części trzeciej będzie jeszcze więcej mamusi, to chyba cisnę książką przez okno :)
UsuńO kurcze szkoda.... ale i tak jestem zainteresowana pierwszą częścią :) zdarzają się wpadki :) przeczytam i zobaczymy czy podobnie ocenię :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jakie będą Twoje wrażenia :)
UsuńJa jeszcze nie czytałam pierwszego tomu, więc muszę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńBędę wypatrywać opinii :)
UsuńKsiążka niekoniecznie wpisuje się w moje ulubione klimaty, ale może w wolniejszej chwili po nią sięgnę, czasem czegoś takiego właśnie potrzebuję. Ale ci denerwujący bohaterzy... :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Niestety, dali o sobie znać i przez nich mam dylemat czy sięgać po trzeci tom
UsuńZnając mnie, pewnie bym dokończyła przygodę, ale już z nieco mniejszym nastawieniem. :)
UsuńI tak też pewnie zrobię ;)
Usuń"Takie rzeczy tylko z mężem" - umarłam xDDD
OdpowiedzUsuńNie no, seria kompletnie nie dla mnie :/ Nie lubię takich klimatów i ten brak wampirów, Nocnych Łowców i tak dalej... xD
Pozdrawiam ciepło! :)
Kasia z Recenzje Kasi :)
Chociaż nie przepadam za wampirami to chętnie wstawiłabym ich setkę do tej książki na miejsce szanownej mamusi ;D
UsuńNa początku mnie zaintrygowałaś - jako przerywnik i 'coś lekkiego' ta książka mogłaby się sprawdzić. Ale ja mam jednak alergię na takich wkurzających bohaterow ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewelina z "Gry w Bibliotece"
Ja jak widać też :/
UsuńKsiążka nie dla mnie. Wkurzający bohaterowie są straszni, ale czasem wręcz potrzebni, by powieść nie była nudna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i ściskam :*
M.
martynapiorowieczne.blogspot.com