Autor: S. J. Kincaid
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 400
Ocena: 8/10
Jakoś
ostatnio odeszłam od tego, co zwykle czytam. Dawno nie było tu powieści
historycznej, biografii, czy jakiejś typowej fantastyki. Chyba włączył mi się
sezon na poszukiwania, czy coś takiego. Tym razem z lekkim opóźnieniem uległam
wszechobecnej reklamie i sięgnęłam po "Diabolikę".
Oprócz
pochlebnych recenzji, które zbiera książka, moją uwagę przykuła okładka (znowu
:D). Motyl, kojarzony zazwyczaj z delikatnością tutaj w połowie naszpikowany
jest śmiercionośnymi ostrzami. Myślę, że to dobra metafora głównej bohaterki.
Nemezis jest diaboliką - humanoidem, którego DNA zmodyfikowane zostało w taki
sposób, aby służyć jedynie tej osobie, z którym jest związany. W momencie
zagrożenia swojego pana diaboliki stają się działającymi instynktownie
maszynami do zabijania, a ochrona tego, któremu służą ma być jedynym ich celem,
dlatego też są swego rodzaju towarem luksusowym, na który mogą sobie pozwolić
najbogatsi i najbardziej wpływowi ludzie w galaktyce. Nemezis została związana
z Sydonią Impirian - córką senatora. Wśród wielu modyfikacji, które przeszła
diabolika, jedną z nich było nadanie jej zdolności kochania swojej pani. To
czyni ją jeszcze bardziej oddaną, ale również szaleńczo niebezpieczną. Nic więc dziwnego, że kiedy senator Impirian
popada w niełaskę u cesarza, a Sydonia ma stawić się na jego dworze, Nemezis
nie waha się zająć jej miejsca i stawić czoła dworskim intrygom, zagrwkom
politycznym i tyranii.
Pierwsze
50-70 stron nie zachwyciło mnie. Nie początku nie mogłam pozbyć się
porównywania (wszech)świata przedstawionego z "Diuną". W
"Diabolice" akcja również rozgrywa się w odległej przyszłości, gdzie
nasza współczesność jest reliktem przeszłości, panuje intergalaktyczna
monarchia oraz podział klasowy, skolonizowano odległe planety, niemal wszystkim
zajmują się roboty, a ingerencja w ludzkie DNA i modyfikacje ciała poprzez
odmładzanie i zmiany cech charakterystycznych są na porządku dziennym.
Zaciekawił mnie natomiast motyw odejścia od postępu technologicznego. Zaprzestano
nauk ścisłych, książki, zwłaszcza traktujące o technologiach, są zakazane
(sic!), a podstawą systemu jest helionizm, czyli czczenie Kosmosu. Osobiście
trudno było mi to przetrawić, bo porzucenie nauki, za wyjątkiem chemicznego
"podkręcania" środków odurzających dla elit, to jakaś abstrakcja.
Jednak stało się to ciekawym elementem fabuły, bo przecież każda maszyna w
końcu się zepsuje.
Mimo
wszystko dalej nie byłam przekonana i kiedy myślałam sobie, że, choć bardzo
tego nie chciałam, trafiłam na sztampową młodzieżówkę, a Nemezis jako Sydonia,
niczym farbowany lis, będzie sobie hasać po dworze i wplącze się w jakiś
trójkąt miłosny, przyszedł pierwszy zwrot akcji, po którym zbierałam szczękę z
podłogi. To było niespodziewane i... mocne, ale dzięki temu akcja ruszyła z
kopyta i pędziła jak szalona, a ja nie mogłam się oderwać.
Oczywiście,
zdarzały się w dalszym ciągu przewidywalne momenty, ale były jakby zapalnikiem
do dalszego rozwoju akcji. Na ogromny plus zasługuje kreacja Tyrusa -
pierwszego następcy tronu. No po prostu rewelacja :) Za maską wariata kryje się
niezwykle inteligentny i bystry człowiek, który widzi konieczność zmian
dotychczasowego porządku. Jego spryt, zimna kalkulacja i wykorzystywanie tego,
jak jest postrzegany do budowania nowego układu politycznego po prostu
zachwycały. Kiedy jednak już robiłam mu miejsce na liście książkowych mężów, za
każdym razem pojawiała się jakaś malutka przesłanka, która zasiewała ziarno
niepewności co do jego motywów. I to też było świetne.
Wśród
innych bohaterów na uwagę zasługuje również Cygna - matka cesarza. Wyrachowana
i żądna władzy, której, z racji urodzenia nie mogła dostąpić, niczym szara
eminencja pociąga za sznurki, realizując swoje cele. Nie cofnie się przed
niczym, łącznie z wymordowaniem połowy rodziny (to nie spoiler :D), a wszystko
to robi w białych rękawiczkach. Ja mam chyba jakąś niezdrową słabość do tego
rodzaju bohaterów. Niby nie można ich lubić, ale mnie jakoś zawsze bardzo
pasuje, jeśli czarny charakter jest do bólu czarnym charakterem.
Kolejnym
plusem jest logika konstrukcji fabuły. Chodzi mi o to, że żaden wątek nie jest
z d...rzewa wzięty. Choć czasem widać, że pewne zdarzenia są trochę
naciągnięte, to jednak dzięki temu fabuła jest spójna i czytelnik nie musi się
zastanawiać, co to się tu zadziało. Oprócz tego biję pokłony za nienachalny
wątek romantyczny, który rozwija się dopiero daleko za połową książki, oraz za brak
trójkąta miłosnego. Chociaż z drugiej strony można się go w pewnym momencie
dopatrzeć, jednak nie jest to ani oczywiste, ani tym bardziej oklepane.
Skoro
się tak zachwycam i zachwycam, niczym profesor Bladaczka Słowackim, to muszę
powiedzieć, co podobało mi się chyba najbardziej. I jest to bardzo trafna
ocena kondycji człowieczeństwa. Wiele wątków z wyimaginowanej rzeczywistości
można spokojnie odnieść do współczesności - lenistwo, zatarcie więzi
międzyludzkich, nieudolność rządzących, płytkość w osądach, szeroko pojęte
wygodnictwo. W świecie wykreowanym przez Kincaid maszyny lub odpowiednio
zmodyfikowane humanoidy robią za ludzi dosłownie wszystko. Nie trzeba się
spotykać, bo jest wirtualna rzeczywistość, nie ma lekarzy - są medboty, nie
trzeba gotować, sprzątać po sobie i samodzielnie się ubierać, bo są serwitorzy,
a gdy chcesz usunąć sobie kilka zmarszczek, usunąć bliznę, zmienic kolor oczu
czy wyprostować nos to masz kosmetoboty. Czyż to nie jest piękne? No właśnie
nie jest, bo ludzie uznali, że skoro jest jak jest, to nie muszą niczego
udoskonalać. Najważniejsze, żeby wszystko dobrze wyglądało. A zbudowana potęga
chwieje się jak kolos na drewnianych nogach...
W
"Diabolice" autorka nie szczędzi drastycznych scen i okrucieństwa,
jednak dzięki temu książka nie jest jednowymiarowa i skłania czytelnika do
zaangażowania się w historię. Im bliżej do końca, tym więcej ciekawych zwrotów
akcji. Do tego stopnia, że do końca nie wiadomo, czy wzniosłe pobudki nie są
tylko przykrywką, a Nemezis, która odkrywa w sobie pierwiastek człowieczeństwa
nie podjęła daremnego trudu w walce o siebie i nowy ład. Dlatego też do ostatniej
strony w napięciu śledziłam losy diaboliki, a zakończenie, oprócz kilku
drobnych szczegółów, było dla mnie satysfakcjonujące.
Cały
czas piszę o "kilku szczegółach" i "pewnych momentach", bo
po prostu inaczej zaspoilerowałabym pół książki, a tego nie chcemy. Ogólnie
rzecz biorąc "Diabolika", jak widać, bardzo, bardzo mi się podobała,
mimo to nie planuję sięgać po kolejne tomy, bo dla mnie ta historia skończyła
się idealnie. No chyba, że autorka wymyśli coś jeszcze lepszego, jednak, jak
wiadomo, drugiemu tomowi zazwyczaj trudno przeskoczyć sukces pierwszego. Tak,
że tak. Z lekturą spędziłam bardzo satysfakcjonujące chwile, szkoda że w
godzinach późnonocnych, jednak niczego nie żałuję!
Big
up!
Diabolika to zdecydowanie świetna powieść. Oczywiście zdarzają się przewidywalne momenty, ale jest ich nie wiele. Dodatkowo Tyrus jest genialną postacią <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://czytaniejestmagiczne.blogspot.com/
O tak :) Nie spodziewałam się, że spodoba mi się aż tak :D
UsuńMam ją w planach :) Nie mogę oprzeć się tej okładce :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię :)
UsuńCiekawe - dopiero co trafiłam na skrajnie negatywną opinię na temat tej książki, a tu nagle pojawia się Twoja, cała w zachwytach. Pewnie będę musiała sięgnąć i wyrobić sobie własne zdanie na jej temat.
OdpowiedzUsuńA na razie pozwalam sobie zaobserwować bloga :)
pozdrawiam
Ewelina z "Gry w Bibliotece"
Bardzo mi miło :) Ja mam tak, że jeśli jakaś książka zbiera skrajne opinie, to jeszcze bardziej chcę ją przeczytać, żeby wyrobić sobie swoją.
UsuńTa przygoda czytelnicza jeszcze przede mną, mam w planach na dalsze zaczytanie. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Nie mogę się doczekać recenzji :D
UsuńAle ty świetnie piszesz! Poważnie!
OdpowiedzUsuńMi też Diabolika bardzo się podobała. jeśli chodzi o Tyrusa, to nawet zasłużył sobie na miejsce w mojej pracy na sprawdzianie z polskiego xD Stał obok Wokulskiego, także... polonista był lekko w szoku xD
Masz rację, wątek romantyczny był świetnie nie rzucający się w oczy, nawet pomimo tego dziwnego chwilowego trójkątu ;)
Też bardzo mi się podobała postać matki króla! Cygna była tak bezlitośnie zła i przebiegła, że... wow <3
nie mogę się doczekać kontynuacji, bo chociaż miała być to jednotomówka, to ostatnio słyszałam informacje o powstaniu drugiego tomu :)
Pozdrawiam ciepło!
Q.
Otwórz Drzwi do Innego Wymiaru :)
Dzięki Ula, strasznie mi miło, że tak uważasz :) Tyrus obok Wokulskiego - to musiało być naprawdę ciekawe!
UsuńNie jestem fanką tego gatunku. Pewnie nie sięgnęłabym po tę książkę gdyby nie Twoja recenzja. Spróbuję a co mi tam :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję,że książki i filmy s-f to nie mój świat i nie moja bajka. Za to Ty piszesz o tym z taką pasją i zaciekawieniem. Fajnie :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa :)
UsuńWidziałam już wiele pochlebnych recenzji na temat tej książki. Podobnie jak Ty recenzenci chwalili bardzo fabułę i wątki logicznie łączące się w całość. Jeśli po nią sięgnę będę pamiętać, żeby nie zniechęcać się po pierwszych 50 stronach tylko dać jeszcze diabolice szansę;)
OdpowiedzUsuńTo dobra strategia, bo później akcja nie daje chwili wytchnienia :)
UsuńŚwietna recenzja i blog, zostaję tu na dłużej :)
OdpowiedzUsuńKsiążka interesuje mnie już od dłuższego czasu, dlatego też zobaczenie u Ciebie wysokiej oceny to ogromna ulga <3 Uwielbiam takie klimaty i mam nadzieję, że spodoba mi się tak samo, jak Tobie.
Pozdrawiam! Patty z bloga pattbooks.blogspot.com
Bardzo się cieszę :)
UsuńFaktycznie rzadko drugi tom jest lepszy od pierwszego, ale czasami się tak zdarza, więc może jednak warto sięgnąć po kontynuację. :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nigdy nic nie wiadomo :)
UsuńJeszcze nie czytałam, ale póki co mam inne książki do nadrobienia ;)
OdpowiedzUsuńAch ta niekończąca się lista czytelnicza :)
UsuńPiękna okładka *.* Chociaż jakieś 2-3 miesiące temu zaczęłam czytać i mnie nie wciągnęła, ale skoro Ciebie nie zachwyciło pierwsze 50 stron, a potem po recenzji widzę, że bardzo książka Ci się spodobała, to też powinnam dać jej drugą szansę :D Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńhttps://fan-of-books.blogspot.com/
Jestem ciekawa, jaka będzie Twoja opinia :)
UsuńA ja z kolei jestem bardzo rozczarowana tą książką. Zresztą dość mocno po niej pocisnęłam w swojej opinii. Według mnie książka jest nielogiczna u podstaw konstrukcji świata, w związku z czym większość fabuły nie ma najmniejszego sensu. Świat, w którym zakazano wiedzy, a który w całości opiera się na technologii, jest absurdem. Poza tym autorka ma braki w wiedzy z zakresu fizyki, a główna bohaterka jest niby zaprogramowana tak, żeby robić wszystko z myślą o dobru Sydonii, a gdy przychodzi co do czego, prawie daje się zdemaskować, robiąc głupotę za głupotą. OK, rozwija się jej indywidualność, odkrywa swoje człowieczeństwo, ale nadal mnie to nie przekonuje. Ale zgadzam się, że Tyrus i Cygna to najlepsze postaci w książce i tylko oni wychodzą z twarzą z tej masakry, którą była dla mnie Diabolika.
OdpowiedzUsuńI właśnie to lubię w dzieleniu się opiniami o książkach - że ile ludzi, tyle spojrzeń :) Przyznaję, że też nie jestem orłem z fizyki, więc nie skupiałam się na tym aspekcie, tylko na historii jako całości. Chyba warto jednak przykładać większą wagę do takich szczegółów. Z chęcią przeczytam Twoją recenzję, bo tak samo jak mam słabość do złodupców w książkach, tak jakoś dziwnie ciągnie mnie do dobrze uargumentowanych negatywnych opinii :D
UsuńPozdrawiam!
Ja też nie jestem orłem, ale czytam sporo kosmicznej fantastyki, więc siłą rzeczy zwracam na to większą uwagę. Szczególnie zamotała się w kwestii ciążenia, np. w tym tańcu w stanie nieważkości.
UsuńI tak, ja też lubię to, że co książka to inna opinia. Dzięki temu każdy ma szansę znaleźć coś dla siebie ;-)
Widzisz, a ja fizykę zawsze omijałam szerokim łukiem :/ A czytając Twoją recenzję stwierdziłam, że faktycznie, Nemezis strasznie smędziła na temat swojego parszywego losu istoty pozbawionej uczuć. No i zgadzamy się co do podejścia do człowieczeństwa :)
UsuńMyślę, że mogłaby mi przypaść do gustu :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować :)
UsuńJa też poleciałam na okładkę, żółwik :D
OdpowiedzUsuńCzęsto tak mam :D
UsuńSwego czasu strasznie chciałam przeczytać tę książkę i za każdym razem trafiałam na nią w Empiku przy okazji wizyty w galerii. Mój zapał nieco osłabł po recenzji jednej ze współrecenzentek, ale od kilku dni książka stoi na półce i czeka na swoją kolej. Do młodzieżówek podchodzę raczej jak pies do jeża, więc zobaczymy, co z tego będzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
#LaurieJanuary
http://zniewolone-trescia.blogspot.com/
Też unikam młodzieżówek, ale co do "Diaboliki" miałam jakieś dobre przeczucie, które się sprawdziło. Skoro masz ją już na półce, to myślę, że warto sprawdzić, czy przypadnie Ci do gustu :)
Usuń